Znasz to?
Masz pomysł.
Może nawet zaczynasz.
Pojawia się pierwsze „ale”, znak zapytania lub coś atrakcyjniejszego w danym momencie i… dupa.
Dajesz sobie spokój i marudzisz pod nosem: „wiedziałem, że tak będzie…”
Przykładowo chcesz napisać post.
Masz nawet temat.
Wklepujesz na klawiaturze pierwsze słowa, może nawet zdanie lub dwa.
I to by było na tyle…
Bo przecież się nie klei. Bo co powiedzą inni. Bo co jak nie będzie X like’ów.
Albo chcesz zacząć trenować.
I nawet znalazłeś już trening na YT.
Jednak ciągle przekładasz jego rozpoczęcie – bo to, bo tamto.
W końcu się przełamujesz.
I okazuje się, że ten trening jest dla Ciebie za trudny.
I że choć nie dajesz rady i robisz ledwie część tego, co Trener, to masz takie zakwasy przez następne dni, że głowa mała.
Więc czekasz, aż zakwasy przejdą, by znowu zacząć tę drogę przez mękę za jakiś czas.
Znowu bez widocznych efektów…
Za chwilę się to powtórzy. Dlaczego? – spytasz. Bo skoro „mięsień” słomianego zapału regularnie wzmacniasz, to jakim cudem miałoby być inaczej?
Dlatego podejdź do sprawy od drugiej strony!
Nie walcz ze słomianym zapałem (i nie wzmacniaj go tym samym) – zamiast tego pracuj nad „mięśniem” samodyscypliny.
Zaakceptuj (w jakimś stopniu) monotonię.
Naucz się tego, by wytrwać.
Szukaj sposobów na to, by uatrakcyjnić coś mało atrakcyjnego.
Zrozum, że małe rzeczy (ich suma) dają wielkie rezultaty.
I nie rzucaj się na głęboką wodę, tylko podejdź do tego metodycznie.
Stopniowo przekraczaj swoje obecne ograniczenia i buduj swoją siłę.
Niezależnie od tego, czy chodzi o wzmocnienie ciała, regularne postowanie na social mediach, naukę języka czy medytowanie.
Krok po kroku naucz swój umysł dyscypliny (tej dobrej, pozytywnej).
Zacznij od czegoś małego, nawet niezwiązanego z Twoim celem głównym, ale dającego satysfakcję i kopa!
Wytrwaj w czymś małym przez długi czas, a uświadomisz sobie, że jeśli chcesz, to potrafisz być zdyscyplinowany.
To jest punkt wyjścia do tego, by tę samodyscyplinę rozszerzać na inne obszary.
Chcesz przykład? Proszę bardzo!
20 pompek dziennie. Niewiele. Ale przez 101 kolejnych dni. To mój nowy challenge (dzisiaj jest 8-my jego dzień). #2020PompkaChallenge (20 pompek x 101 dni = 2020), bo tak go nazwałem.
Wielkich mięśni przez to nie zbudujesz – to prawda!
Ale wyćwiczysz w sobie regularność i dyscyplinę.
Tak potrzebną, by osiągać duże cele.
Pierwszych kilka dni pójdziesz na entuzjazmie, gładziutko. Natomiast później zaczniesz się zastanawiać, po cholerę Ci to… Może to nie ma sensu? W końcu ani wielkiej masy ani rzeźby przez to nie zrobisz…
I co, zrezygnujesz? (po raz kolejny).
Czy wytrwasz mimo wszystko, by pokazać sobie, że jak chcesz, to potrafisz?
Wzmocnisz „mięsień” słomianego zapału i odpuszczania czy też wewnętrznej dyscypliny, dzięki której Mistrzowie stają na szczycie?
Jeśli chcesz, to dołącz do mnie (cała idea TUTAJ).
Lub stwórz swój challenge, który pozwoli Ci wzmocnić dyscyplinę.
Trzymam za Ciebie kciuki 💪
Daniel Janik
